Hola!!! wstajemy z ptakami 6 rano....pakowanie i w droge...Ania prowadzi. Mknie naszym i30 jak Strzala!!:) jest cudowanie wyspani spakowani jedziemy..plan rozpisany i w droge...bez problemu dojezdzamy do Piste dalej Txaret...jest 11.30 i jestesmy mega glodni...a tu niespodzianka. Piekne miasteczko z duzym rynkiem i kosciole...co z tego ze polowe drogi w miasteczku jechalismy pod prad sadzac ze to ze nam machaja to milo i ochoczo odmachiwalismy. Zatrzymujemy sie przy glownym rynku i wyruszamy na poszukwanie...TACO!!! Pierwszy raz czulismy sie nie tyle wieksi haha tak tak srednia wzrostu 161 co INNI wszystkie oczy na nas...Ania udajac pewniaka kroczyla srodkiem ulicy kiedy Michal przewyzszal wszystkich mezczyzn o 2 glowy...Przy zamawianiu jedzenia nie bylo tak wesolo ..widac brak turystow w miasteczku ale co tam koneic jezyka za przewodnika...Poszlo i jedziemy dalej....reszte opiszemyy jutro jest na co czekac bo tu zaczyna sie zabawa HOLA!!!